wstecz

Damian Dembik i Michał Dembik (Bluszczowa 36)

O kulinarnych urokach Kaszub, zawodowej codzienności po bratersku, wyzwaniach o większym i mniejszym kalibrze oraz wyjątkowości kompleksu pałacowo-parkowego w Łebuni, opowiada nam – głosem swoim i brata Michała, cukiernika – Damian Dembik, szef kuchni Pałacu Łebunia i pałacowej restauracji Bluszczowa 36.

Stupięćdziesięcioletni budynek, rozległe tereny parkowe, fontanna, wokół malownicza przyroda Kaszub… Praca nad recepturami i przyrządzanie potraw w tak niesamowitej scenerii musi być czystą przyjemnością?

Dokładnie tak! Czerpiemy ze wszystkiego, co nas otacza – inspirujące są tereny pałacowe, ale wyobraźnię jeszcze bardziej pobudzają trzystuletnie lasy bukowe skrywające bogactwo aromatycznych borowików, łąki, jeziora… To z takich krajobrazów biorą się pomysły do nowych menu.

Jak to się stało, że na ścieżce waszej kariery pojawił się Pałac Łebunia?

Przeprowadziłem się na wieś z dużego miasta, a ponieważ pałac położony jest zaledwie 5 km od mojego domu, musiałem do niego trafić – przeznaczenie ;). Pozostało ściągnąć kucharzy i oczywiście Michała do prowadzenia cukierni… Nawet się nie zastanawiał, podjął decyzję od razu!

A jak zaczęła się wasza przygoda ze światem kulinariów? Opowiedzcie nam coś o swoich dotychczasowych doświadczeniach w branży.

Od najmłodszych lat pracowaliśmy w gastronomii – najpierw razem u rodziców w Łebie (dobra szkoła już od dziecka ;)), później była szkoła gastronomiczna i gotowanie w renomowanych restauracja na Pomorzu i Mazurach. Dobrym doświadczeniem okazała się również praca w Austrii nad jeziorem Bodeńskim.

Szef kuchni i cukiernik – świetne połączenie! Jak długo pracujecie razem?

Łącznie pracujemy razem już sześć lat. Szmat czasu! Michała bardziej ciągnęło do słodkości, mnie do dań wytrawnych… Teraz korzystamy z tego połączenia pasji, bo to idealna baza do pracy nad całym menu – zarówno à la carte, jak i okolicznościowym – od przystawek, po desery.

W jaki sposób dzielicie się obowiązkami? Czy są jakieś działania związane z planowaniem menu, którymi zajmujecie się wspólnie?

Michał ma swoje królestwo w cukierni, a ja w kuchni – tam, gdzie moi kucharze. Ale wiele pomysłów w związku z nowymi daniami opracowujemy wspólnie.

Jak to jest pracować z bratem? To zaleta czy może bardziej powód do sprzeczek?

Naszym zdaniem jest to zaleta. Nie ma między nami rywalizacji, staramy się nawzajem wspierać. Nie tylko w kuchni, ale również w życiu prywatnym.

Jak w kilku słowach opisalibyście swoje charaktery?

Jesteśmy jak ogień i woda. Michał to oaza spokoju, a ja to ogień, który czasami ciężko ugasić w trakcie tabaki (red. sytuacji, gdy w jednym czasie trzeba obsłużyć wielu gości).

Jaka jest kuchnia kaszubska? Co wyróżnia ją na tle kulinariów pozostałych części Polski? Jakie składniki tu królują?

Kuchnia Kaszub wyróżnia się na pewno bogactwem autentycznych smaków, mimo że z zasady jest skromna i prosta. Jej magię wydobywamy, pracując na dobrych, ekologicznych produktach z naszego regionu. Korzystamy z sezonowych skarbów – ryb, grzybów, warzyw i owoców – które lokalni dostawcy pozyskują z okolicznych lasów, rzek, jezior, własnych upraw i sadów. Na kaszubskim talerzu nie może też zabraknąć ziemniaków, kasz, produktów mącznych i nabiału.

Przyrządzacie tradycyjne dania kaszubskie w pełnym wymiarze czy może bardziej wykorzystujecie lokalne tradycje jako akcenty dla własnych pomysłów?

Staramy się zachować receptury, które opierają się na regionalnych produktach, jednocześnie wykorzystując nowoczesne techniki kulinarne. Co w połączeniu daje niepowtarzalne efekty.

Dziczyzna zdaje się ważnym elementem karty waszej restauracji Bluszczowa 36. Serwujecie ją przez cały rok?

Tak, dziczyznę mamy przez cały rok – w zależności od pory roku w karcie pojawiają się zrazy, pieczenie, gulasze czy steki z combra jelenia.

Pałac Łebunia to obiekt objęty ochroną konserwatora zabytków. Pozwala to na zachowanie oryginalnego klimatu miejsca, ale może wiązać się z problemami organizacyjnymi. Czy problemy tego typu dotykają was bezpośrednio?

Jako obiekt chroniony pałac rzeczywiście wymaga od nas przestrzegania pewnych specyficznych zasad, jednak nie postrzegamy tego w kategorii problemu. Przeciwnie, ochrona konserwatorska pozwala nam zachować unikatowy charakter i historyczną wartość tego miejsca – to dla nas i naszych gości podstawowy atut. Fakt, że nasz zabytkowy XVIII-wieczny pałac ma swoją wyjątkową atmosferę i jest świadkiem dawnych czasów rzeczywiście przyciąga odwiedzających.

Pałac otaczają piękne tereny zielone… Macie też własny ogród! Co w nim uprawiacie? Goście cenią sobie dania ze składnikami, które wyszły spod waszej ręki?

Oczywiście! Zwłaszcza, że ogródek znajduje się przed hotelem, na widoku gości. Staramy się uprawiać, co tylko w naszym zakresie możliwe – sałaty, zioła, kwiaty – i na bieżąco z tego korzystać. Z kolei goście śniadaniowi wymusili na nas potrzebę zakupu wędzarni. Chcieliśmy dać im produkt premium, oparty wyłącznie na naturalnych składnikach, bez konserwantów. No i udało się, goście zachwycają się wędzonkami na śniadaniach, imprezach i bankietach. Wędzimy szynki, schaby, ryby, ogólnie wszystko – nawet jajka. ;)

W Pałacu Łebunia organizowane są także imprezy większego kalibru, jak chociażby wesela. Lubicie tego typu wyzwania?

Do każdej imprezy podchodzimy indywidualnie, starając się sprostać zachciankom gości, które takie wydarzenie nam powierzają. Rzeczywiście często chodzi tu o młodą parę. Robimy, co w naszej mocy, by uroczystość była wyjątkowa – na jednej organizujemy live cooking, na inną proponujemy słodkie bufety pełne pralin, eleganckich monoporcji i deserów z czekolady.

Gwiazdka, Wielkanoc, Walentynki – wiele jest w ciągu roku okazji skłaniających do stworzenia specjalnej wkładki do karty dań. Często korzystacie z tej sposobności?

Jak najbardziej podejmujemy takie okolicznościowe albo sezonowe wyzwania. W walentynki na naszych talerzach lądują lekkie dania bogate w afrodyzjaki, w adekwatnej do okazji kolorystyce. W święta musimy mieć w karcie królujące na polskich stołach dania tradycyjne.

Pracujecie w pałacu… Samo to stwierdzenie brzmi jak spełnienie marzeń! Macie jakieś plany na dalszy ciąg waszej kulinarnej podróży?

Naszą zawodową przygodę chcemy kontynuować w pałacu. To miejsce pozwala nam wciąż rozwijać umiejętności i daje nam przestrzeń do samodzielnego, autorskiego kreowania. Praca twórcza w pałacowej kuchni jest zresztą trochę jak podróż – podróżujemy przez smaki i możliwości, po drodze dokonując niejednego zachwycającego odkrycia.

W takim razie – poczucia samorealizacji i wielu ciekawych wytrawno-słodkich duetów! Bardzo dziękujemy za rozmowę.