Marzena Domagała (Gęś i Wino)
O multimożliwościach gęsiny, pomysłach podyktowanych chwilą i słabości do wprowadzania zmian w karcie. O zespole, komplementach i pokorze. O urokach spalskiego krajobrazu i kuchni… dojrzewającej, mówi Marzena Domagała, szefowa kuchni restauracji Gęś i Wino w Spale.
Gęś i Wino to twoje miejsce – jesteś tu od zawsze i wciąż się rozwijasz. A dzięki temu rozwija się restauracja… Co sprawiło, że postanowiłaś związać się z nią na stałe i jak wyglądała twoja kulinarna ewolucja?
To miejsce stało się moim drugim domem, a restauracja – dzieckiem, które pod moim okiem dorasta. Dlatego tu jestem. Ewolucja? Często zmieniam dania, nie boję się mieszać smaków, czuję, że wraz ze mną kuchnia staje się dojrzalsza.
Kuchnia jest dla ciebie wyzwaniem czy pasją? Co w gotowaniu liczy się dla ciebie najbardziej?
Kuchnia jest dla mnie i jednym, i drugim. Wyzwaniem, bo wszystko się zmienia, goście szukają nowych smaków, lubią różnorodność i element zaskoczenia. Pasją, bo uwielbiam tworzenie nowych dań, poszukiwanie smaku, próbowanie nieoczywistych połączeń. I ta pasja chyba zwycięża. A najlepsze są pomysły chwili, momenty olśnień, gdy nagle przychodzi ci na myśl krem z pieczonego jabłka i za chwilę słyszysz: Pyszna zupa.
Skąd wasza fascynacja gęsiną i pomysł, by to ona patronowała restauracji? I dlaczego gęś zwie się arystokracją wśród drobiu?
Gęsina to pomysł mojej szefowej, wprowadzenie go w życie sprawiło mi wielką radość. Nie jest to proste mięsko ;), musiałam poruszyć wyobraźnię, by stworzyć coś naprawdę ciekawego. Opinie gości pokazują, że było warto – jestem dziś dumna z naszej karty. A jeśli jeszcze weźmie się pod uwagę, że gęsina jest mięsem szlachetnym, bo bardzo zdrowym – zawiera bezcenne kwasy omega-3 i omega-6, które pozytywnie wpływają na pracę serca i mózgu – to fascynacja nią jest w pełni uzasadniona.
Na ile sposobów podajecie gęsie mięso? Macie swój numer jeden w gęsinowym menu?
Wykorzystujemy całą gęś, przepyszne są gęsie podroby, tatar z gęsi bije rekordy. Ale również rosół z gęsiny i gęsia pierś cieszą się popularnością… Gęś daje duże pole do popisu, można poszaleć.
Co roku bierzecie udział w akcji Gęsina na Świętego Marcina. Lubisz ten czas? Odczuwasz wtedy większe zainteresowanie waszymi spécialités de la maison?
Szlachetne mięso najlepiej smakuje jesienią. To właśnie teraz kończy się cykl hodowlany gęsi. Coraz więcej mówi się o gęsinie w mediach… Im więcej osób przekona się do tego mięsa, tym więcej z nich będzie cieszyć się zdrowiem, a ja będę mogła wcielać w życie nowe pomysły.
Poważnie traktujecie temat wina, uczestniczycie w wydarzeniach z nim związanych – na przykład organizowanych przez Niemiecki Instytut Wina Riesling Weeks – i szeroko mówicie o tym w mediach społecznościowych. Sami selekcjonujecie butelki?
Wino jest dopełnieniem dania, dobieramy wina pod kartę. Gęsina lubi dobre wino – najlepiej w tym przypadku sięgnąć po czerwone. Takie o dobrej budowie, aromatach czerwonych owoców z nutami przypraw, wyczuwalnych delikatnych taninach i umiarkowanej kwasowości. Podczas trwania Riesling Weeks zajęliśmy trzecie miejsce w sprzedaży win i wygraliśmy wycieczkę po czterech niemieckich regionach winiarskich. :)
Stawiasz na jakość, świeżość i sezonowość, cenisz produkty lokalne. Dużo zależy od dostawcy?
To liczy się najbardziej, świeży produkt zapewnia wysoki poziom dania. Zmieniając kartę, zawsze dostosowujemy się do możliwości sezonu – bardzo pomaga w tym współpraca z odpowiednia firmą. Bardzo cenię Chefs Culinar, macie wszystko, co mi potrzebne, całą świeżą sezonową paletę możliwości. Potraficie też wyczarować coś, co mnie zaskoczy. A potem ja mogę zaskakiwać gości. :)
Lubisz to, prawda? Efekt świeżości, zaskoczenia…
Uwielbiam! Mogłabym zmieniać kartę co tydzień, czasem trzeba mnie stopować. Mam głowę pełną pomysłów i wszystkie zachowuję. Na pewno znajdę sposób, żeby je wykorzystać.
Macie wielką strefę zabaw dla dzieci. Goście chętnie odwiedzają was ze swoimi pociechami? Co serwujesz milusińskim?
Mamy bardzo dużo małych gości. Po zabawie wygłodniałe brzuszki bywają strasznie głodne – pochłaniają całe talerze spaghetti. W nagrodę dostają od nas lizaki.
Gęś i Wino to restauracja hotelowa. Dostrzegasz w tym jakieś wyjątkowe korzyści albo ograniczenia?
Nie widzę ograniczeń – dla naszych gości hotelowych organizujemy nawet kolacje degustacyjne, które bardzo sobie chwalą. Często odwiedzają nas ci sami goście, ich opinie są dla nas szczególnie cenne. Wiem, że dostrzegają nasze starania i zmiany w karcie.
Masz swoich stałych bywalców, czy z twojej karty korzystają przede wszystkim goście hotelu Prezydent? A może dobra gąska potrafi czasem skusić sportowca trenującego w Centralnym Ośrodku Sportu w Spale?
Mamy najróżniejszych gości – od prezydentów :), przez biznesmenów, po sportowców właśnie. Często gości u nas kadra siatkarzy… Jedyne, co mogę zdradzić, to to, że nie dorastam im do pięt. :)
To właśnie u was wydawane są hotelowe śniadania… Jak można by streścić waszą poranną formułę?
Staramy się, by śniadania były bardzo różnorodne, uwzględniamy w nich świeże warzywa i owoce, smoothies, jogurty z dodatkiem nasion chia i całą gamę dań ciepłych. Tak, żeby już o poranku każdy mógł u nas znaleźć coś dla siebie.
Organizujecie przyjęcia rodzinne, wesela, bankiety. To również ty zarządzasz menu imprezowym? Jak radzisz sobie ze skalą? Bo przecież wydać w jednym momencie dwa wyszukane dania to co innego niż wydać ich sto.
Bardzo wzrosły wymagania gości imprez okolicznościowych – odchodzi się od typowych dań domowych, każdy chce zaskoczyć swoich bliskich czymś nowym i niepowtarzalnym. To dla mnie możliwość realizacji nowych pomysłów, a przetestowanie ich na dużej liczbie odbiorców jest bardzo pouczające. Dostajemy pochwały, ale zdarzają się również słowa krytyki – te też są nam potrzebne, uczą pokory.
Opowiadacie o Gęsi i Winie jako o miejscu bardzo klimatycznym – z kominkiem, nastrojową muzyką i unoszącym się w powietrzu zapachem kawy. Park hotelowy i pobliski Spalski Park Krajobrazowy też uchodzą za urokliwe. Goście często szukają u was spokoju?
Działamy w rzeczywiście urokliwej Spale, w samym centrum Polski. Mamy tu parki, lasy, rzekę, nasi goście mogą więc korzystać ze spacerów, wycieczek rowerowych, a nawet pokajakować. Teraz polecam wyprawy na grzyby – nasze lasy są pełne dobroci. Po takim czynnym wypoczynku cudnie jest odpocząć w naszym hotelowym parku, nad brzegiem stawu. Albo zrelaksować się w naszym SPA. Kiedy wszystko to wieńczy jeszcze pyszna kolacja w pięknym, przyjaznym miejscu, to istotnie do uczucia błogości stąd niedaleko.
Mówi się, że prezentujesz najwyższy poziom kuchni w szeroko pojętej okolicy. Jakiś komplement szczególnie zapadł ci w pamięć?
Jak wszystkich, bardzo cieszą mnie komplementy. Lubię, gdy inni biorą z nas przykład – oznacza to, że moje pomysły bywają inspirujące. :) Zdarzyło mi się gotować dla naprawdę ważnej osoby w naszym kraju, potem poproszono mnie o przepis… Było to dla mnie duże i – jak widać – niezapomniane wyróżnienie.
Powiedz nam coś o ludziach, którzy wspierają cię w pracy.
Pracujemy ze sobą długi czas… Mogę śmiało powiedzieć, że każda z tych osób jest profesjonalistą. Mam ich wsparcie we wszystkich pomysłach, czerpię z ich rad, mogę na nich polegać. Jesteśmy zespołem – bez nich nie byłoby tej restauracji.
Wciąż masz zawodowe marzenia?
Oczywiście, mam głowę pełną niespełnionych marzeń, realizuję je krok po kroku. Jestem pewna, że jeszcze zaskoczymy naszych gości czymś nowym, trzeba tylko trochę czasu i cierpliwości.